Tę konewkę znalazłam na działce u mojej szwagierki, była w opłakanym stanie. Powyginana, powgniatana i od betonu. Stwierdziałam że to może być moje kolejne wyzwanie - zrobić coś z niczego. Trwało dosyć długo zanim ją skończyłam - bardzo długo nie mogłam zdecydować się na motyw. Jednak pomyślałam komu mogłabym ją podarować i od razu wiedziałam co tam ma być. Teraz "koneweczka" czeka na październikowe imieniny tej że osoby. Mam nadzieje , że będzie mu się ona podobała bo bardzo kocha kwiaty tak jak ja.
Spód jest wypukły dlatego tak krzywo stoi - nie chciałam jej poprawiać bo bałam się że jak będę czymś walić to zrobię dziurę albo że gdzieś lekko pęknie i będzie nie przydatna.
środa, 14 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz